Martyna Wojciechowska nie uniknie chyba publicznej „chłosty” za to, że zostawiła kilkumiesięczną córkę i udała się na Antarktydę, by realizować swoje pasje.
Dziennikarka i podróżniczka na szczęście już wróciła do domu. Nie obyło się jednak bez chwil grozy. Współczujemy rodzinie i jej partnerowi Jerzemu Błaszczykowi, którzy dostawali co dzień informację z mediów o tym, że Martyna jest w niebezpieczeństwie. Wyobrażacie sobie co czuli, gdy słyszeli, że walczy o przetrwanie podczas burzy śnieżnej w miejscu, gdzie w żaden sposób nie może dotrzeć ratunkowy helikopter ? Brak rozsądku, złe przygotowanie i brawura. Tak tylko można podsumować tę wyprawę. Sama Martyna po powrocie wyznała.– „Trochę zaskoczyła nas ta wyprawa logistycznie. Co prawda nauczona ostatnimi wyprawami miałam wystarczającą ilość gazu, ale zabrakło mi jedzenia. Przez 3 dni nic nie jadłam, ale to zrobiło mi tylko dobrze na linię.” Specyficzne poczucie humoru, nie sądzicie ?
ka
Komentarz tylko dla zalogowanych
Uwaga!
Ta podstrona może zawierać treści o charakterze erotycznym, wulgarnym lub kontrowersyjnym. Przechodząc na tę podstronę
oświadczasz, że dokonujesz tego w pełni świadomie i dobrowolnie oraz że posiadasz ukończone 18 lat.